Kominek zgasł,
zasypał popiół żar i ogień,
już swem ciepłem nie ogrzeje,
przede mną znów powstają widma mar,
rozwianych w dal tęczowych snów nadzieję.
Poszłaś w świat minęły szczęścia dni,
Pękła nić, która łączyła nas,
stłumił ból uczuć mych złote skry
dawno już płomień tęsknoty zgasł.
W mem sercu chłód,
miłości zginął ślad i ognia żar,
cierpieniem zasypany,
nie bolą już wspomnienia twoich zdrad
spopielił czas palące niegdyś rany.[1]