Jeden śpiewa dla dziewczyny,
dla mężatki drugi nuci,
trzeci pragnie mieć wawrzyny,
czwarty, bo się bardzo smuci.
Piąty śpiewa, gdy jest struty,
szósty, kiedy widzi księżyc,
a ja śpiewam, by mieć buty,
a ja śpiewam, a ja śpiewam,
a ja śpiewam dla pieniędzy.
Komu piosenkę? Komu piosenkę?
Komu piosenkę? Komu?
Sentymentalną, tkliwą, banalną.
Piosenka przyda się w domu.
Mam tu twarzowe,
stare i nowe, smutne i płoche piosenki.
Łez mi nie trzeba ni gwiazdy z nieba,
chcę tylko forsę do ręki!
Za pieniądze kupię sobie
flaszkę wina i zakąskę,
cały świat, półkule obie,
upieczoną smacznie gąskę.
Uśmiech dziewcząt, miłość, kwiaty,
ciche dnie, kipiące noce,
a gdy zechcę, wiatr skrzydlaty
kupię sobie, kupię sobie,
kupię sobie za pieniądze.
Komu piosenkę? Komu piosenkę?...
Lecz gdy nikt mi grosza nie da,
smucić się nie będę długo,
pójdę, gdzie popędzi bieda,
z katarynką i papugą.
Znów powlokę się jak wprzódy
jakąś pierwszą lepszą drogą,
będę śpiewać sobie z nudy,
będę śpiewać, będę śpiewać,
będę śpiewać dla nikogo.
Komu piosenkę? Komu piosenkę?
Komu piosenkę? Komu?
Sentymentalną, tkliwą, banalną.
Piosenka przyda się w domu.
Dla was te tony,
dla was kancony, panie i miłe panienki!
Łez mi nie trzeba ni gwiazdy z nieba,
chcę tylko śpiewać piosenki![1]