Nie trzeba nam motorów
i asfaltowych szos,
gdy spływa cień wieczoru
na rozwichrzony wrzos.
Spadają gwiazdy z nieba,
świetlisty znacząc ślad
i więcej nic nie trzeba
idącym w leśny świat.
Po mchu się lekko stąpa
w zielony, cichy las,
z księżyca mamy kompas,
drogowskaz mamy z gwiazd.
Gdzie rośnie las najgęściej,
gdzie biega lis i dzik,
znajdziemy takie szczęście,
o którym nie wie nikt.
Lasy zielone, lasy zielone
aż do samego dna.
Szczęście zgubione, szczęście zgubione
zielone oczy ma.
Zakwita w gąszczu jeżyn
jak czarodziejski kwiat
i czeka na harcerzy
od niepamiętnych lat.
Czy szczęście jest daleko,
czy też u naszych nóg?
Wie tylko leśne echo,
wie tylko dąb i buk.
A czasem takie bliskie
odwiedza nasze sny,
przeleci nad ogniskiem
jak smuga jasnej mgły.
Ukaże się na chwilę
w pogodną noc jak dziś
i wiemy tylko tyle,
że trzeba za nim iść.
Lasy zielone...[2]