Co zdarzyło kiedyś się, opowiedzieć dziś wam chcę,
Chociaż wielu z was historie takie zna.
Głupio wyszło ale tu, w starym porcie Liverpool
Pierwszy raz ogołocono mnie do cna.
O Maggie, Maggie May, przepędzili ciebie, hej!
Do harówy na tasmański, dziki brzeg.
Orżnęłaś wielu żeglarzy i wielu marynarzy,
Już nie będziesz po portach włóczyć się.
Odebrałem forsę swą za mój rejs do Seyleone,
A niemało tego było, wierzcie mi.
Nie wiedziałem o tym, że wkrótce za mnie weźmie się
ta dziewczyna o imieniu Maggie May.
O Maggie, Maggie May...
Nie wiedziałem o niej nic, kiedy w oko wpadła mi,
Jak fregata piękna była w sukni swej.
Nic się nie liczyło już, na nią więc obrałem kurs.
Celem moim była właśnie Maggie May.
O Maggie, Maggie May...
Dialog kilka chwil trwał, lecz nie wyczułem w czym jest rzecz
I jak głupi dałem wziąć się jej na hol.
Szybko płynął czas i gin. Byłem zachwycony tym,
że w tawernie mogłem szaleć razem z nią.
O Maggie, Maggie May...
Gdy mnie zbudził słońca blask, po dziewczynie mojej ślad
Wszelki zniknął, a wraz z nią mój cały trzos.
Smutny finał szaleństw tych – kubrak w zastaw musiał iść,
Buty także podzieliły jego los.
O Maggie, Maggie May...[2]
1. |
|
2. |
http://czteryrefy.pl/ |