Nie na darmo dziś mnie woła
Ten mój polski kraj;
Co masz w sobie najlepszego,
To mi bracie, daj.
Dam ci krew swą, dam ci życie,
Gdy mi mówisz idź,
Bo ja wolę ruszać w pole
Niż w chałupie gnić.
Potrzeba ci ochotnika,
Masz go chmarę, masz,
U twych świętych granic staje
Niezmożona straż!
Kiep i tchórz jest, kto w tej chwili
Nie chce wroga bić.
Ja zaś wolę ruszać w pole,
Niż w chałupie gnić!
A ty wrogu dmij się, dmij się,
Drwię z twych chełpnych warg!
Już ja sadła ci zaleję
Za twój nędzny kark.
Już ja ciebie dziś nauczę
U mych nóg się wić,
Ja, co wolę ruszać w pole,
Niż w chałupie gnić.
Idę w upał, idę w słotę,
Czerń rozbijać w puch,
Harmonijka, druhna moja,
Karabin mój druh!
Oj, ja umiem tych przyjaciół
I kochać i czcić,
Ja, co wolę ruszać w pole,
Niż w chałupie gnić.[1]