Przyjaciół mam zaledwie kilku.
Jeden jest ze mną za pan brat:
To ten najstarszy z morskich wilków,
Mój wierny druh – mój kompan wiatr.
Poznałem go w noc bardzo ciemną,
Odpędzał sny od nocnych wacht.
Już nawet gwiazd nie było ze mną
I tylko on – mój kompan wiatr.
Zagwizdał mi (gwizd)
I pognał w świat koleżka wiatr;
Na chwilę wpadł (gwizd)
Koleżka wiatr.
On w morzu jest i na pokładach,
Z eskadrą płynie jako zwiad,
Zasadzkę wietrzy jako radar
Mój wierny druh – mój kompan wiatr...
Raz bosman nie dał mi przepustki,
Na lądzie ktoś z tęsknoty bladł –
Wtem sygnał dał łopotem chustki
Dziewczynie mej – koleżka wiatr.
Zagwizdał jej (gwizd)
I pognał w świat mój kompan wiatr;
Na chwilę wpadł (gwizd)
Koleżka wiatr.
Mijają dni – za falą fala –
Tu po mnie będzie młodszy brat,
Na okręt spojrzę z dala,
Gdzie wierny druh, gdzie kompan wiatr.
Odejdę stąd – zostanę w domu...
Zaszumi znów jesienią sad,
Lecz wierzcie mi, że po kryjomu
Odwiedzi mnie bałtycki wiatr.
Zagwiżdże znów (gwizd)
I pogna w świat koleżka wiatr;
Odwiedzi sad (gwizd)
Mój kompan wiatr.[1]