Nocka już zapadła,
przy drodze usnął chwast,
wkoło cisza polna, pachnący las.
Spoglądam ze wzruszeniem
w daleki, cichy świat,
świat zagubiony – dziecinnych lat.
I oczy jakieś smutne mam,
a serce pełne wspomnień
I pochylony nad rzeką sad.
Oddać mógłbym wszystko
za jeden taki dzień.
Nie pomnę to już kiedy – spadł pierwszy śnieg
i wszędzie było biało tak,
po prostu tak dziecinnie,
gdym rano bieżył drogą wśród pól.
A na rozstaju czterech dróg,
skąpany w blasku słońca, stał
w zimowej szacie mój stary dom.
Tyle lat minęło,
a może cały wiek
wspominam swoją młodość, jej każdy dzień.
Gdy ojciec mnie na ręce brał
i niósł mnie w stronę rzeki,
nad którą pachniał zimowy sad.
A na rozstaju czterech dróg,
skąpany w blasku słońca stał
w najbielszej szacie – mój stary dom.[3]
1. |
|
2. |
http://www.kppg.waw.pl/ |
3. |