W białych zim białych wierszach
w złotych sierpnia pokojach
moja miłość największa
nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
wyobraźnia upiększa
moją miłość jedyną
moją miłość największą
I nic nie powiem jej, broń Boże
nie powiem nic umyślnie
bo póki milczę – to ją mnożę
gdy wyznam – wszystko pryśnie
Więc nie wyśpiewam mej miłości
niech nie wie, co się dzieje
i nieświadoma swej piękności
niech w myślach mych pięknieje...
W białych zim białych wierszach
w złotych sierpnia pokojach
moja miłość największa
nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
wyobraźnia upiększa
moją miłość jedyną
moją miłość największą
Może kiedyś, po latach
jednak szepnę nieśmiało:
kiedyś, tamtego lata
strasznie panią kochałem
A ty przerwiesz w pół zdania
me wyznania zabawne:
i ja pana kochałam
wtedy latem i dawniej
I nic, prócz małej chwilki żalu
nie złączy nas kochana
w tym dziwnym życiu, śmiesznym balu
miłości nie wyznanych
Bladym tancerzom gra cichutko
orkiestra salonowa
a pod orkiestry każdą nutką
podpisać można słowa:
W białych zim białych wierszach
złotych sierpnia pokojach
moja miłość największa
nie wie nic, że jest moja
czas ją syci jak wino
wyobraźnia upiększa
moją miłość jedyną
moją miłość największą
moja miłość jedyna,
moja miłość największa,
największa...
Moja miłość jedyna
nie wie nic, że jest moja
moja miłość jedyna
moja miłość największa, największa,
największa...[2]