Na Mazowszu piasek i sosny,
drogi proste, jak z bicza strzelił,
na Mazowszu kąkole i osty,
kolorowy jarmark niedzieli.
W bruzdach nieba stoją chochoły,
płoną wrzosy brunatnym ogniem.
Zadurzyły się w chatach stodoły,
wiatr na psy ujada pod oknem.
Czas wystaje w cieniu opłotków,
tęgie wozy ciągną ze słotą,
ej, nie umknie spod końskich podków
ciężkie słońce, jesienny kłopot.
Na Mazowszu piasek i sosny,
horyzontu szeroka rzeka,
takie same jesienie i wiosny,