Tytuł: |
Na pozór |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1977 |
Bogusław Mec przez lata uchodził za śpiewającego marzyciela, który przeciągając nuty śpiewał jakby-romanse. Takie w istocie były jego pierwsze opolskie sukcesy. Piosenki „To_nie_byl_sen” do wiersza Puszkin_Aleksandr_Siergiejewicz, czy „Jej_portret_(sl_Jonasza_Kofty)” ustawiały go w takiej roli. Miało się to zmienić, pewnego dnia w 1977 r., kiedy do piosenkarza zgłosił się kompozytor Marian Siejka. Panowie znali się jeszcze z czasów, kiedy Siejka studiował w Łodzi. Teraz, co prawda wyprowadził się do Warszawy, ale nawet z takiej odległości postanowił „zreformować” repertuar Bogusia. Zwrócił się więc do niego z mniej więcej taką propozycją.
– Przestań wreszcie śpiewać te ballady, wiem, że jesteś na fali, wielu chce dla ciebie pisać, ale nie daj się wpasować w ramki jednego stylu. Miałbym coś dla ciebie, ale musiałbyś się nauczyć zupełnie innej interpretacji.
Marian Siejka miał bardzo wysoką pozycje w środowisku muzyków. Wybitny multiinstrumentalista, bardzo utalentowany kompozytor, świetnie odnajdujący się w muzyce popularnej, ale też niestroniący od jazzu. Takiej propozycji nie można było zlekceważyć, okazji przepuścić.
Pojechałem do niego – mówi Bogusław Mec. Mieszkał w samym centrum na Marszałkowskiej. Usiadł do instrumentu, zagrał melodię, świetną, od razu wpadającą w ucho, a ja zacząłem ją śpiewać w tym swoim stylu. Dziś uważam, że brzmiało to jak wyznanie jakiegoś dziadka, a nie młodego człowieka. Przerwał mi natychmiast i zaczął uczyć: „nie tak”, „krótko sylaby”. W każdym razie pokazał mi inny świat. Zrozumiałem co to są synkopy, że stać mnie na odmienny niż do tamtej pory rodzaj śpiewania. Zresztą już sam rodzaj akompaniamentu, rytmicznego, urywanego narzucał interpretację. Do tego kazał posłuchać utrzymanych w podobnym nastroju piosenek Gilberta O’Sullivana i Joe Dassina.
Bo też tak prawdę mówiąc piosenka „Na pozór” była, wcale nie tak daleko spowinowacona z wielkim przebojem tego pierwszego zatytułowanym „Clair”. Niektórzy wręcz twierdzili, że to plagiat, a ja uważam, że po prostu tak się wtedy grało i śpiewało, a sam podobny rodzaj akompaniamentu trudno uznać za plagiat.
W każdym razie Mec przyjechał na gotowe. Piosenka była napisana, zaaranżowana, przemyślana do najdrobniejszego szczegółu, z odgwizdaną frazą włącznie i opatrzona tekstem. Napisał go Marek Skolarski pod jednym ze swoich licznych pseudonimów Paweł Howil.
O Marianie tylko słyszałem – wspomina. Wiedziałem, że jest fantastycznym muzykiem i że jest z Łodzi. Poznała nas Marysia Figiel, siostra Piotra, która uczyła się w tym samym budynku, w którym mieściła się moja szkoła muzyczna. Znaliśmy się, a ona była właśnie narzeczoną Siejki. Doprowadziła do spotkania. Pełnego rewerencji. On wiedział, że mam na koncie teksty dla grupy Klan, ja miałem go za Cudowne Dziecko polskiej muzyki. Powiedział, że skomponował piosenkę dla Meca, (którego też nie znałem, ale słyszałem „Jej portret”) i czy bym nie napisał do niej tekstu. Jest tylko jedno zastrzeżenie. Nie może być żadnego „on i ona”, żadnego „świnienia”. Zamówienie przyjąłem, a że tekst składa się właściwie z jednego zdania, to nawet sam sobie nie dałem szansy na „świnienie”. Chociaż o ile pamiętam, jednak na czymś mnie „przyłapał” i musiałem poprawiać. W ogóle piszę dosyć szybko, ale ten tekst powstał w błyskawicznym tempie. To była niedziela, żona moja Jagódka gotowała obiad, a ja w dwadzieścia minut uporałem się ze wszystkim.
Piosenka mówi o rozterkach faceta, który nie spodziewał się, że „Jej” odejście może go tak dotknąć. Niby jest o damsko-męskich sprawach, ale bez „momentów”. Zresztą okazała się być na tyle atrakcyjną, że pokazano ją w Polskiej Kronice Filmowej. W nakręconym na jej potrzeby wideoklipie Boguś spaceruje po ulicach Łodzi, spotyka nawet urodziwe dziewczyny, a tymczasem w parku czeka na niego stęskniona, trzyletnia dziewczynka. Jak się okazuje, córka artysty. No i ten filmik znów wzbudził dyskusje, o plagiacie, bowiem tytułowa Clair z piosenki O’Sullivana, także była małą dziewczynką. Niech gadają. Kto pamięta ten wie, że pojawienie się w PKF gwarantowało powodzenie i rozpoznawalność wręcz niebywałe.
W ten sposób Polska poznała nową twarz Bogusława Meca, już nie rozmarzonego romantyka, a pogodnego, sympatycznego człowieka. I, dadzą Państwo wiarę? Tak postrzegany jest do dziś[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |