Wędrowali szewcy, mieli żółte buty,
Wstąpili na piwo do cudzej chałupy,
Wędrowali szewcy aż na nową górę,
Nocowali u garbarza, ukradli mu skórę.
Obiesili szewca w sieni przed drzwiami,
A szewczęta niebożęta kłuły go szydłami.
A w tym tu Krakowie szewskie słowo słynie:
Kobyła się utopiła, tylko ogon płynie.
A dla Boga szewcy, kobyłę ratujcie,
Dźwignijcie za ogon, przecie pożałujcie.
A w tym tu Krakowie zakwitały śliwy,
Pięć tysięcy szewców jeździ na kobyle siwej.
Kobyła się potchła, szewcy pospadali,
Ledwo że się słowa w Cechmistrzu zbadali,
Ledwo tyle wyrzekł: Kobyłę ratujcie,