Popłyniemy sobie w dal błękitną,
by usłyszeć rechot żab,
srebrną pianą fale nam zakwitną,
twarze nam owieje wiatr!
Jak to dobrze tak z rozwianym włosem
srebrną drogą w słońce gnać,
no i śpiewać, śpiewać pełnym głosem,
aby światu dać znać:
Czuwaj!
Na szlakach „Kormorana” – Czuwaj!
Czuwaj! – Echo odpowie ci.
Puszcza twój okrzyk w dal poniesie:
Czuwaj!
Czuwaj! – W błękitach jezior drży.
Czy to w słoneczny dzień,
czy gdy noc rzuci cień,
czy o świcie, gdy mija już strach.
Czuwaj!
Na szlakach „Kormorana” – Czuwaj!
Czuwaj! Harcerska straż!
Na wędrówkę, hen, pójdziemy borem,
by usłyszeć ptaków gwar.
Powrócimy nocą lub wieczorem,
gdy już słońca zginie żar.
I pójdziemy tak przez las pod rękę,
poprzez wrzosy, poprzez mchy
i będziemy śpiewać tę piosenkę,
nasza młodość i my:
Czuwaj...
A gdy noc obsypie świat gwiazdami
i znużony uśnie dzień,
srebrny księżyc przejdzie jeziorami,
na namioty spłynie sen.
Jeszcze chwilę w ciszy gdzieś uparcie
komar będzie cicho grać.
Mały chłopiec stanie dziś na warcie,
byś spokojnie mógł spać.
Czuwaj!
Na szlakach „Kormorana” – Czuwaj!
Czuwaj! – Echo odpowie ci.
Puszcza melodię w dal poniesie: Czuwaj!
Czuwaj! – W koronach sosen drży.
Chociaż chce ci się spać,
chociaż przykro tak stać,
lecz pamiętaj, że wartę dziś masz –
Czuwaj!
Na szlakach „Kormorana” – Czuwaj!
Czuwaj! Harcerska straż![1]