To miejsce w którym jestem opuściły
pomroki już wyraźnie
w stolicach tego świata dachy domów
sięgają nieba mocy
o jak dobrze czuć się można
gdy tylko wstaje wokół nowy dzień
na zachód!
A dopóki noc dookoła,
dopóty siedzieliśmy tam w siedmioro
i patrz jeden poszedł spać,
to reszta po schodach zsunęła się na miasto
i chciałbym iść tak rozmawiać
wąchać, słuchać, patrzeć i oddychać
ze wszystkimi tymi z którymi
dane miałem szczęście w życiu się spotkać
a tu…
z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery
nazajutrz dwadzieścia pięć
z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery
nazajutrz dwadzieścia pięć
to jest niedobrze że już słychać
ptaki które budzą się o świcie
jest jeszcze parę minut
ale wkrótce trzeba będzie się rozstać
więc złap taksówkę jest nas tyle
jechać trzeba dość daleko w sumie
do ludzi się przywiązuję
i potem z nimi rozstać się nie umiem
z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery
nazajutrz dwadzieścia pięć
z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery
nazajutrz dwadzieścia pięć
nad ranem tu dziś, czy może być
smutek w radości
na drodze ku lśnieniu samolot na niebie
zawsze będę pamiętał ciebie
ku słońcu ku niebu na zachód, na wschód
taki dzień bez wiary w cud
ku słońcu ku niebu na zachód, na wschód
pierwszy dzień u wrót
na zachód![2]
1. |
|
2. |
http://kult.art.pl/ |