Codziennie widzę ją w kawiarni:
egipskie oczy, takie z kreską, długie oczy ma
I brwi egipskie, łuki czarne,
nie oczy, to nie oczy, lecz daktyle dwa.
Nefretete! Nefretete!
Tak, to ona. Teraz wreszcie wiem.
Przyszła piękna Nefretete
do kawiarni w biały dzień.
Nefretete! Nefretete!
U jej stóp całować mógłbym pył,
gdybym był Amenhotepem,
gdybym faraonem był
Lecz to jest żona,
szczęśliwa żona
innego właśnie
faraona.
Nefretete! Nefretete!
Szkoda, że się to układa tak,
bo mi pięknej Nefretete,
pięknej Nefretete
brak
bo mi pięknej Nefretete
bardzo brak.
Co dzień ją na ulicy mijam:
egipski profil, co za głowa, jaki dziwny kształt
I ta wysmukła, lekka szyja,
nie szyja, lecz łodyga i lotosu kwiat.
Nefretete! Nefretete!
Może to nie ona, może sen?
Chodzi piękna Nefretete
po ulicy w biały dzień.
Nefretete! Nefretete!
Nefretete! Nefretete!U jej stóp całować mógłbym pył,
Nefretete! Nefretete!
gdybym był Amenhotepem
gdybym faraonem był.
Lecz to jest żona,
szczęśliwa żona
innego właśnie
faraona.
Nefretete! Nefretete!
Szkoda, że się to układa tak,
bo mi pięknej Nefretete,
pięknej Nefretete
brak
bo mi pięknej Nefretete
bardzo brak.[2]