Żołnierza taki los:
usłyszy trąbki głos
i żegna próg rodzinny rad nierad.
Ukradkiem czyjeś łzy,
ktoś szepnie: żegnaj mi...
A żołnierz śpiewa i wyrusza w świat.
Nie płacz, dziewczyno,
szkoda twych łez,
żołnierz powróci,
ty o tym wiesz.
Choć na kraj świata
mnie zagna los,
miłość silniejsza
od setki wiorst.
Był już niejeden marsz,
na awans jeszcze czas,
a może kiedyś dadzą belki dwie.
I wtedy starczy słów,
by ci przypomnieć znów,
że z tobą tylko chcę ożenić się.
Nie płacz, dziewczyno...
Nasz sierżant – czy ty wiesz? –
Medali cała pierś!
I ja orderów też dosłużę się.
A dziś melduję ci:
odznaki mam już trzy,
bo na twą miłość też zasłużyć chcę.
Nie płacz, dziewczyno...[1]