W poniedziałek powiedziałem,
że się w tobie zakochałem,
choć o tobie nie wiedziałem prawie nic.
Nie wierzyłaś mi z początku,
ale gdzieś około piątku
wszystko było już w porządku – co tu kryć...
Przesłoniłaś mi pół świata.
Byłaś mi królową lata... kilka dni.
Zaszumiało w głowach lato,
zawróciło w płatkach kwiatom,
kto ponosi winę za to? – Ty, ty, tylko ty!
Nie zapomnisz nigdy,
nie zapomnisz nigdy tamtych dni,
będziesz, moja miła,
nieraz o nich śniła aż po świt.
Nie zapomnisz nigdy,
nie zapomnisz nigdy tamtych miejsc,
będziesz, moja piękna,
myślą do nich biegła...
Nie zapomnisz mnie.
Szybko biegną dni przed siebie,
wiatr wciąż chmury gna po niebie,
a ja znów o tobie nie wiem prawie nic.
Za oknami wciąż to samo,
ktoś powiedział mi dziś rano,
że widziano ciebie samą – przykro mi...
Nasze lato się skończyło,
wczoraj mżyło, dzisiaj mżyło – idzie niż.
Na ekranie moich wspomnień
nie ma ciebie już koło mnie,
ale kto miał nie zapomnieć? – Ty, ty, tylko ty!
Nie zapomnisz nigdy...
Powiesz jeszcze kiedyś,
że miłością było
to, co się zdarzyło nam,
dasz mi znać o sobie, dasz mi znać –
spróbujemy wtedy jeszcze raz,
bo nie zapomnisz nigdy,
nie zapomnisz nigdy,
nie zapomnisz mnie![2]