Kto wstawi się za nami
u Pana, co drogami
krętymi każe iść?
Kto nas usprawiedliwi,
gdy Pan się będzie dziwił,
że to już właśnie my?
Ja wstawię się za tobą
i z podniesioną głową
dziękował będę, że
Pan dał mi właśnie ciebie
w radości i w potrzebie,
na lepsze i na złe.
A ty choć powiedz słowo,
że zawsze byłem z tobą,
bo chciałem tak i już.
I razem chleb jedliśmy
i równym krokiem szliśmy
wśród wichrów, pośród burz.
Ty wciąż mnie ratowałaś,
za rękę mnie trzymałaś,
gdy z drogi chciałem zejść.
A ja – otuchy krople,
gdy oczy miałaś mokre,
nie raz musiałem nieść.
I tak będziemy stali,
aż w tej niebieskiej sali
do walca zaczną grać.
Ja wtedy z pierwszym taktem
poproszę cię i raptem –
zaczniemy wirować,
wolniutko walcować,
i kręcąc się kręcić,
na palcach, na pięcie,
troszeczkę bezmyślnie,
jak wiosną przebiśnieg.
Ty nieco szalona,
cóż, żona, to żona,
i w mojej twa ręka,
niebieska piosenka
za serca nas chwyta,
niebieska muzyka.[1]
1. |
http://www.grzegorztomczak.art.pl/ |