Boże Ty mój, – co jesteś w niebie
Gdzie naszych westchnień rój się tłoczy
Modlitwę wznoszę – dbaj o siebie
A w szczególności dbaj o oczy.
Byś wzrok miał ostry, jak ta szabla
Bez łaskawości okularów
W dal patrzył, jak teleskop Hubble’a
Pij sok z marchewki, bez umiaru.
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Winny być oczy, oczkiem w głowie!?
Byś wzrok miał nienagannie zdrowy
Wszelkiego strzeż się zapylenia
Nie pij napojów wyskokowych
Niewiadomego pochodzenia
Nie czytaj nigdy przy latarce
I tego, co zbyt drobnym drukiem
Zasłaniaj oczy przy spawarce
Gdy spawasz elektrycznym łukiem
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Winny być oczy, oczkiem w głowie!?
Noś okulary przyciemnione
Gdy zbyt słoneczne dni nastaną
A gdybyś dostrzegł jakąś zmianę
Przemyj esencją herbacianą
Bo organ kruchy to jak beza
A ma Ci służyć wieczność, Panie
Więc staraj się nie robić zeza
Bo jak przestraszą, to zostanie
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Winny być oczy, oczkiem w głowie!?
Nie patrz na ognie i petardy
Gdy świszczą Ci nad głową
Ani na dzieła awangardy
(bo to szkodliwe wyjątkowo!)
Więc ja do Ciebie – któryś w niebie
Gdzie naszych westchnień rój się tłoczy
Modlitwę wznoszę – dbaj o siebie
A w szczególności dbaj o oczy!
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Boże mój! – komu, jak nie Tobie
Winny być oczy, oczkiem w głowie!?
Bo kiedy Pan Bóg dobrze widzi
Człowiek się wstydzi[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |