Niebieskie oczy koloru morza
Patrzą z balkonu przez zieleń pinii.
Na każdym miejscu widzę te oczy:
Patrzą z uśmiechem na moje łzy
Nie patrzcie oczy, wszak blask zawini,
Że żal niezmierny jak czerw mnie stoczy.
Z turkusu oczy, z błękitu morza
Mych gorzkich westchnień oszczędźcie mi!
Ach, mych gorzkich westchnień oszczędźcie mi!
Ach, mych gorzkich westchnień oszczędźcie mi!
Niebieskie oczy koloru nieba,
Czemu patrzycie więc tak uparcie?
Kto umie tylko śmiać się z miłości,
Wszystkim nadziejom położy kres
Goździków wiązką proszę o wsparcie,
Dla mego serca proszę litości.
Z turkusu oczy, z błękitu nieba
Ach oczom moim oszczędźcie łez!
Ach, oczom moim oszczędźcie łez!
Ach, ach, oczom moim oszczędźcie łez!
Ach, ach, oczom moim oszczędźcie łez!
Niebieskie oczy, miłości oczy,
Wam płacz nieznany, wam żal nieznany,
Nie wiecie o tym, że z waszej łaski
Ból na mnie czyha ze wszystkich stron!
To winne temu turkusu blaski:
Zadają one tak ciężkie rany.
Niebieskie oczy, miłości oczy,
Ach, sercu memu oszczędźcie mąk!
Ach już sercu memu oszczędźcie mąk!
Ach już sercu memu oszczędźcie mąk![1]