Raz czarny król chciał zmiany ról
I zabrał się do pracy
Zdziwił się mocno biały król
I nie chciał mu wybaczyć
Za bary wzięli się i krew
Polała się obficie
Publika śmiała się do łez
Bawiła znakomicie
(z białego króla czarna krew, z czarnego biała)
Umiera król, niech żyje król
To walka ostateczna
Kto komu zada większy ból
Kto znajdzie się na deskach
Dziesiątki ciosów prosto w twarz
Potężna siła w pięściach
I padli razem, minął czas
Choć blisko byli szczęścia
Kto wygrał dzisiaj w walce tej
Dla kogo tron i splendor
Kto cały, zdrowy że aż hej
No kto? – jak zwykle sędzia[1]
1. |
Malinowski, Leszek |
2. |