O, karabinie mój! Objęciem tulę rzemień,
Do wrącej piersi zimną cisnę stal.
O, karabinie mój! Twój chłód w pioruny przemień,
We wrażą moc błyskawic gradem pal!
O, karabinie mój! Ty będziesz świadczył wiernie,
Jeśli-ć zapyta wraz potomna brać,
Że myśmy w boje szli – obłamać różom ciernie,
Że siejąc śmierć – my życie chcieli siać!...
O, karabinie mój! Ty pokoleniom powiedz,
Gdy huf nasz zdmuchnie los, jak wichry mlecz,
Że każdy, każdy z nas, rycerski pogrobowiec,
W spuściźnie godnie wziął płomienny miecz...
O, karabinie mój! Nie dosyć rzec synowi,
Gdy w serca głąb zajrzawszy, spyta syn –
Nie starczy jemu rzec: „My byliśmy gotowi!”,
By spytał znów: „A jaki był wasz czyn?”
O, karabinie mój! Ślubuję ci do śmierci
Poczynać tobą bój, zwycięski bój,
A jeśli padnie los – jak sztandar trupów sterci,
Z życiem cię oddać – o, karabinie mój!
O, karabinie mój! Jeśli mnie nie zasłoni
Twej lufy grot przed żądłem sinych smug,
O, karabinie mój, ze skrzepłej wonczas dłoni
Niech ciebie weźmie brat, nie podły wróg!...
A ty, o bracie, wiesz, że stali nic nie podrze,
Karabin masz, więc sztandar uczyń zeń
I życie zdobądź nam przez śmierć, rozsianą szczodrze,
I nowy dzień, wolności wieczny dzień!
O, karabinie mój! Chorągwio nowej wiary!
Blaskiem stu słońc nad nami ty się pal!
Zbyt łatwo czasu bieg na strzępy drze sztandary –