Siedziałem sobie z Wanią w dwa gieroja,
A z nami czas spędzały litry dwa –
Bo Wania to mój dobry i jedyny kumpel z woja,
Co obie swoje nogi jeszcze ma
Ja mówię mu: „Wanieczka, wot, gawno!
Zabiorą nam onuce i medale!”
A on mi na to, napełniając szkło:
„Tak to w specjalnym naszym jest oddziale”.
Oj, dziwne się zaczęły interesy,
Gdy przyszedł raz w cywilu smutny pan
I wykrzywiając twarz uśmiechem chytrej stewardessy
Zasadzić wielką brzozę kazał nam.
Adin wapros zadali my jemu
„Czy wsio rawno, gdzie swołocz posadzimy?”
A on na mapie palcem wskazał: „TU!
Po lewo. Dla Putina i rodiny”
A potem zamknął nas do pewnej szopy –
„Pamiętasz, Wania, jak był wtedy zły?”
Skazał: „Nie wolno wam pod karą z szopy ruszyć żopy,
Dopóki nie sdiełatie sztucznej mgły”
Ty, Wania, popuszczając sprytnie gaz
Wyglądał żeś światowo, jak ten z „Kombi!”
Dopóki pan nie uświadomił nas:
„Mgłę ukryć nada w magnetycznej bombie”.
Trotylem kazał faszerować kury,
Dostarczył wiertła o niewielkim „fi”
I zlecił tym trotylem strzelać z każdej kurzej dziury
Na słuczaj, gdyby nam zabrakło mgły.
I nagle wszystko pękło niby wrzód,
A finał naszych prac pozostał przykry:
I premii nie ma, i jest wielki smród –
Bo pan Antoni chytrze spisek wykrył...
Ja powiem ci, Waniusza: „Eta zuch!
W sroc specjalistów ściągnął aż ze Stanów
Jak wielki jest w Rzeczpospolitej duch
Co zrodził tak zajebistego męża stanu?!”
Oj, robi się gorąco pod beretem,
Bo marny nas obydwu czeka los:
Do dupy nam się może dobrać Mały Wódz z tabletem
I wyśle bezpośrednio nas na stos!
Najgorsze, że zabawki wzięli nam
I cały oddział śmiechem się upaja –
Elvisów sześciu śpiewa: „ram pam pam”
A Napoleon strzelił sobie w jaja...[1]
1. |
Kabaret Pod Wyrwigroszem |
2. |