Rano i w południe,
i wieczorem też,
w kwietniu, w lipcu, w grudniu
i w jesienny zmierzch,
czy na gmachy patrzę,
czy na odblask szyn,
w domu czy w teatrze,
w rojnych poczekalniach kin
odmieniam ciągle imię twoje,
w przypadkach wszystkich, w myślach moich,
do ciebie szepczę: miły Janek,
gdy nie ma Janka, smutno mi.
Budzę się co ranka,
ku Jankowi biegnie myśl.
Ach, tak kocham Janka,
z Jankiem mam się spotkać dziś.
I co dzień, co dzień bez ustanku:
dla Janka, z Jankiem lub o Janku.
W przypadkach wszystkich w sercu moim
o tobie, Janku myślę wciąż.
Nie ma na to rady,
miasto, wieś czy las,
sport czy znów wykłady,
spacer w świetle gwiazd,
kiedy noc zapadnie,
szepczę coś przez sen,
może to nieładnie,
że tak spotkać ciebie chcę.
Odmieniam ciągle imię twoje...[2]