Ten motyw jak czerwona nić
Wędruje po epokach:
Kiedy mężowie szli się bić –
Kobiety stały w oknach.
Zaś wcześniej, gdy kamienny młot
Ich bronią był jedyną –
Kobiety stały przy wejściach grot,
Mężczyźni szli, by ginąć.
Brzmiał później końskich kopyt stuk,
Pulsował marsz piechoty,
Romańskich okien łagodny łuk
Piętrzył się w ostry gotyk,
Lecz zawsze – wyrównując krok
Pod krzyk bojowych orkiestr –
Mężczyźni podnosili wzrok
Ku prostokątom okien.
I wszystko jedno, który wiek
Rodził się albo konał,
Obok kolumny synek biegł,
A w oknie stała żona.
I werbli trzask, i fanfar płacz,
I płot, i kiosk, i drzewo,
I równaj krok, i w prawo patrz...
...a okna były w lewo...
Na horyzontach blask i dym,
Na niebie wiatr i chmury,
Idę, a przy mnie biegnie syn,
Idę, a przy mnie biegnie syn,
Idę, a przy mnie biegnie syn,
A żona patrzy. Z góry.[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |