Opowiadanie Izaaka

Zgłoszenie do artykułu: Opowiadanie Izaaka

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Drzwi się otwarły z wolna

Mój ojciec stanął w drzwiach

Miałem wtedy dziewięć lat

Stał nade mną, był wysoki

Lśniły niebieskie oczy

Zimno zabrzmiał jego głos

Gdy powiedział – Miałem wizję

Jestem silny, jestem święty

Muszę spełnić, co rzekł Pan

Wyruszyliśmy więc w góry

Ojciec kroczył, a ja biegłem

Złoty topór ojciec niósł

Drzewa zmalały w oczach

Staw zmienił się w zwierciadło

Ojciec wypił wina łyk

I odrzucił pustą butlę

Gdy rozprysła się w kawałki

Mocno ujął moją dłoń

Zobaczyłem orła

A może to sęp kołował

Nie wiem tego po dziś dzień

Ojciec zaczął wznosić ołtarz

Raz obejrzał się przez ramię

Nie pilnował prawie mnie

Wy, co wznosicie ołtarze dziś

Żeby poświęcić dzieci swe

Nie czyńcie więcej tak!

Bo schemat nie jest wizją

I nikogo z was nie kusił

Żaden Szatan, żaden Bóg

Wy, co stoicie nad nimi dziś

I wznosicie tępe ostrza

Was nie było wtedy tam

Gdy leżałem w górach, w słońcu

Gdy zadrżała ręka ojca

Porażona pięknem Słów

Więc, gdy mnie zowiesz bratem swym

Wybacz, jeśli zapytam cię

Jaki masz braterstwa wzór?

Gdy wszystko się rozpada w pył

Pod przymusem zabiję cię

Lecz pomogę, gdy będę mógł

Gdy wszystko się rozpada w pył

Pod przymusem pomogę ci

Lecz zabiję, gdy będę mógł

Żałując naszych uniformów

Ludzi pokoju, ludzi wojny

Paw rozpostarł ogon swój[2]