Pamiętasz, była jesień, mały hotel „Pod różami”,
pokój numer osiem.
Staruszek portier z uśmiechem dał nam klucz.
Na schodach niecierpliwie całowałeś po kryjomu
moje włosy.
Czy więcej złotych liści było, czy twych pieszczot, miły.
dzisiaj nie wiem już.
Odszedłeś potem nagle, drzwi otwarte, liść powiewem
wiatru padł mi do nóg.
I wtedy zrozumiałam: to się kończy, pożegnania czas
już przekroczyć próg.
Pamiętasz, była jesień, pokój numer osiem, korytarza
mrok.
Ja nigdy nie zapomnę hoteliku „Pod różami”, choć
już minął rok.
Kochany, wróć do mnie, ja tęsknię za tobą.
I niech rozstania, kochany, nie dzielą nas już.
Pociągi wstrzymać, niech nigdy już listonosz
złych listów nie przynosi pod hotelik „Róż”.[1]