Czy to w dzień, czy o zachodzie
Zmieszana z pluskiem fal
Płynie nasza pieśń po wodzie
Niesiona wichrem w dal
W słońcu, czy w blasku gwiazd
Wiele mijamy miast
Z góry, hen, gdzieś od Krakowa
Wieziemy ku wam plon
Choć płyniemy wciąż w szeregu,
Przez długie, długie dnie,
Ale każdy gdzieś na brzegu
Zostawił serce swe.
I choć kochania żal,
Płyniemy z prądem w dal,
Ale każdy wróci zdrowy
Do swej niebogi znów.[1]
1. |
Dan Władysław, Pieśń flisaków, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1959, s. 3–6. |