Stoi góra, patrzeć strach!
Nie zobaczysz takiej w snach,
oj! Oj!
Chyba się piechotą wspinać,
nie podoła jej maszyna.
Nie podoła? No to cóż...
Rrraz!
Już na gorę wjechał wóz.
W złotym słońcu zieleń maski, białe protektory.
Dobry wóz, to dobru szofer, do roboty skory.
Na dzisiejszej drogi szmat
trzeba chyba parę lat.
oj! Oj!
Żeby nie wiem, jak ja skracać,
nie dojadę chyba na czas.
Nie dojadę? No to cóż...
Rrraz!
Tylko za mną wzniósł się kurz.
W złotym słońcu zieleń maski, białe protektory...
W tej piosence, co tu kryć,
taki morał musi być,
że, że:
każdą trudność w mig pokonasz,
kiedy pracę swą wykonasz,
dobrze przygotujesz wóz,
rozkaz wykonany już!
W złotym słońcu zieleń maski, białe protektory...[1]