Jesienny wiatr
z klonowej gałęzi
ostatni liść
oberwał czerwony.
A tutaj, patrz –
w piosence z włóczęgi
przechował się
słoneczny ten film:
Nieba dzwon,
melodii ton,
ognisko płonące
w mroku.
Inny świat,
ptaki i wiatr
nad śladem twoich kroków.
Chmury cień,
zmęczony dzień
i sny pod skrzydłem namiotu.
Rzeki blask
pod deszczem gwiazd
i złoty słońca wschód...
Nie trzeba nam
pustyni piaszczystych,
kwitnących lian
i puszcz tropikalnych.
Twój bliski kraj
znad Odry i Wisły –
włóczęgi szlak
otwiera ci sam:
Nieba dzwon...
Choć tyle dróg
za nami zostało
i tyle gór
patrzyło nam w oczy –
włóczęgom wciąż
włóczęgi za mało.
Na przyszły rok
przywoła ich znów:
Nieba dzwon...[1]