Lubię kiedy się zieleni
lubię jak się piwo pieni
i gdy można w pianę lekko wsunąć wąs
chociaż czasem tak się spoję
że do domu iść się boję
no bo stara łapie zaraz dziwny dąs
lecą garnki i talerze
lekko się unosi pierze
no i gratkę ma sąsiedztwo na dokładkę
drży w posadach kamienica
taki szum robi diablica
pewnie już ją każdy bierze za wariatkę
by wprowadzić ład i spokój
cicho więc opuszczam pokój
i unoszę całe życie na ulicę
tam na rogu kumple stoją
oni też się widzę boją
bo ratunek wszelki czerpią wprost z butelki
a ja wiem że na mój ból
dobry jest żywiecki full
sprężam ciało i do baru wale śmiało
i po chwili już radośnie
znowu się przyglądam wiośnie
barman leje a wokoło jest wesoło
lubię kiedy się zieleni
lubię jak się piwo pieni
gdyby to zrozumieć chciała moja mała
świat by inne miał wymiary
znikły wreszcie by koszmary
no a życie by płynęło należycie[1].
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |