Czuję duszny zapach pary z nikotyną
Słone krople mnie po jej szyi płyną...
Chciałbym w tobie zostać,
Tak krótko w tobie zostać.
Przez okna dobiega mnie chór stada miasta
Pewnie bym z nimi biegał gdybym duszy nie dał w zastaw.
Chciałbym tam zostać,
Tak krótko tam zostać.
Zwykła prosta droga do upadku świata,
Raz tylko z niej wypadłem i już nie chciałem wracać.
W naszych najlepszych latach byłem najgorszym gównem,
A to co lepsze wtedy zdawało się zbyt trudne.
Te piękne złudne cele rodziły we mnie wiarę,
I parłem coraz mocniej, choć coraz mniej ich chciałem.
Żyłem jak grałem, głośno, mocno i szybko.
I upadałem... choć jeszcze nigdy tak nisko.
Za drzwiami zaczyna się kosmos
Woła mnie to co nas przerosło
Znowu oddycham zbyt głośno
Zbyt mocno boję się o nas
Za drzwiami zaczyna się świat
Woła mnie echo przeszłych lat
Znowu oddycham zbyt głośno
Zbyt mocno czuję strach
To był fatalny rok, okropny rok, wspaniały rok...
Nie został nam nawet krok tak razem.
Zbyt długo rok, za ciężki rok, a w sumie dwa
Bo ciągle trwa, jakby nie miał końca mieć tym razem.
Pamięć czasem płytsza jest niż blizny
Głębokie jak nasza ścieżka z mroku.
I sam niszczy spokój gdy już jest po wszystkim,
Jak masz mnie wśród przyjaciół nie szukaj wrogów.
Wokół nas nie ma słów, które opiszą kim jestem,
Wypluł mnie miejski chów a tłum dał mi tu miejsce,
I teraz gdy chcą dać mi więcej, ja nie chcę...
Po prostu nie chcę, wiesz...
Oszukałem rap, siebie, ciebie, was.
Szukałem nas na niebie między resztkami gwiazd
Gdy stawał czas jak im w gardle moje imię,
A jeszcze nie wiedzieli co naprawdę tu zrobiłem.[1]
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |