Powiesił się
Tak jak jego arcydzieła
Na któreśmy
Tak gorliwie tu czekali
Ogólnie
Rzecz jasna wszyscy osłupieli
Gdy autor
Za tantiemy kupił sznur
Impresario
Z uspakajającym gestem
Rzekł niechaj
Wiatr kwitnie na jego mogile
Nie pozwólmy
By żal zmącił napój
Który
Tak chwalił za życia
Mowa
Otworzyła gościom oczy
Wypili
Z wdzięcznością
Surowo
Spojrzeli po sobie
Czując
Ciężar obowiązku
Czyż jesień
Przychodzi nadaremno[1]
1. |
http://www.homotwist.art.pl |