Zakupiono na targu poetę.
Właśnie miało być wielkie przyjęcie.
Miedzy barkiem a szwedzkim bufetem
ustawiono go na postumencie.
Dzięki temu, z poczuciem wyższości,
Przemieszanym z nabożnym szacunkiem
Na nadzianych spoglądać mógł gości
i toasty markowym pić trunkiem.
Ech, poeto, to nie miejsce dla ciebie.
Tobie zimna mansarda i paletko leciutkie.
Idź się lepiej powłóczyć po niebie.
Księżycowi daj w gębę, zabierz gwiazdy na wódkę.
Lepiej wyśnij niebieskie migdały.
Całkiem niezłą kolację da się obejść ich smakiem.
Patrz jak łatwo tu sięgnąć powały,
a kto w piórka porasta nie koniecznie jest ptakiem.
Wystawiono z salonu poetę.
Nikt go nie chce, choć znów jest do wzięcia,
choć do wczoraj sprawiano mu fetę
i najlepsze uświetniał przyjęcia.
Po piwnicznych zniesiono go schodach.
Obijano na twardych podestach.
Na poetów skończyła się moda.
On w dodatku poetą być przestał.
Ech, poeto[2]
1. |
|
2. |
http://www.michalbajor.pl/ |