Gdy nie zostanie po mnie nic
oprócz pożółkłych fotografii
błękitny mnie przywita świt/bis
w miejscu co nie ma go na mapie./bis
A kiedy sypną na mnie piach,
gdy mnie okryją cztery deski
to pójdę tam gdzie wiedzie szlak
na połoniny, na niebieskie.
Podwiezie mnie błękitny wóz
ciągnięty przez błękitne konie
Przez świat błękitny będzie wiózł,
aż zaniebieszczy w dali błonie.
Od zmartwień wolny i od trosk
pójdę wygrzewać się na trawie,
a czasem gdy mi przyjdzie chęć
z góry na ziemię się pogapię.
Popatrzę jak wśród smukłych malw
watr w przedwieczornej ciszy kona
Trochę mi tylko będzie żal,
że trawa u was tak zielona.[2]