To był typowo polski kryminał
Pan sierżant Miziak jechał po szosie
Gdy nagle takie hasło otrzymał:
– „Wierzba do Dziupli, rejon W8”.
Przyjeżdża, patrzy, sejf spruty „rakiem”
Śladu po żadnym nie ma bandycie
A obok stoją Ciaptak z Dreptakiem
Tacy niewinni jak małe kicie.
W kasie zaś braknie: planu rozwoju,
Podpunktów zbiórek na dom sieroty,
Średnich wyliczeń, dziennych udojów,
Listy ubojów i 200 złotych!
Dopieroż Miziak dał wszystkim lekcję
Jak przeprowadza się takie akcje:
Zarządził sekcję i introspekcję,
Dokumentację i ekshumację.
Aż coś huknęło w sąsiedniej gminie
I biedny sierżant został bez butów,
Bo ktoś podłożył mu wielką świnię
Wprawdzie krajową, ale z odrzutów.
Tu nastąpiły szepty i spiski
Zwłoki w omłotach i zwłoki w stawie.
Osiem bimbrowni przeszło na whisky
A ksiądz Chudzielak – na prawosławie!
Wszystkim dokładnie się pomyliło,
Kto był pozytyw a kto negatyw.
Autora chłopi przerżnęli piłą,
A kamerzyście wkręcili statyw!
Premiera filmu też się udała:
Scenograf dostał tytuł magistra,
Widownia wyła, obsługa łkała,
Minister rugał wiceministra.
Lokal doszczętnie zdemolowano,
Bileter dostał po łbie gitarą.
Po wyjściu z kina się zakładano,
Kto był mordercą a kto ofiarą?
Reżyser zyskał wiejąc z tej hecy
Czas na sto metrów – 6 koma zero
(nieoficjalnie, bo wiatr miał w plecy
a za plecami widza z siekierą!)
Pan prokurator wpadłszy na salę
Szefa produkcji złapał na finał
I prędko zamknął go w kryminale
I TO BYŁ TAKŻE POLSKI KRYMINAŁ![1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |