Wariant 1
StrzałkaPrzez litewski łan
Jedzie, jedzie pan,
Przed nim, za nim jego cugi
W złocie, w srebrze jego sługi.
Jedzie w gościnę.
Przyjechał przed dwór
Do matki dwóch cór:
Matko, matko, masz dwie róże
Obie krasne, obie hoże,
Daj mi jedne z nich.
Matka prosi wnijść,
Każe córkom przyjść;
Lecz pan obie równo kocha
I tę trocha, i tę trocha:
Którąż tu wybrać?
Dwa im dzbanki daj,
Niechaj idą w gaj.
Która więcej malin zbierze,
Tę za żonę pan wybierze,
Ta będzie panią.
Słońce się zza drzew
Rumieni jak krew,
Krwawą łuną gaj ozłaca,
Z gaju starsza córka wraca,
A młodszej nie ma.
Na jej czarnej brwi
Niby kropla krwi;
Któż wie, z jakiej to przyczyny,
Od maliny lub kaliny,
Może to nie krew.
„Oto malin dzban;
Gdzie mój mąż? Gdzie pan?
Siostra już nie wróci z gaju,
Może wpadła do ruczaju,
Może pożarł wilk.
Pan rozesłał sług
Do gaju nad strug:
Całą noc w gaju wołali,
Cały dzień w strugu szukali;
Nie ma i nie ma.
Pan miał złota wór,
Murowany dwór,
Szczęśliwy z żoną szczęśliwą,
Z krasawicą urodziwą,
Z tą córką starszą.
A gdy przyszedł maj,
Pobiegł panicz w gaj,
Kręcił dudki, zrywał kwiatki
Z klaskiem, wrzaskiem biegł do matki:
Ach! mamo, mamo!
„Oto dudkę mam,
Otóż pięknie gram:
Dudka moja osobliwa,
Jak siostrzyczka moja śpiewa,
Słuchaj piosenki:
„Graj Michasiu, graj:
Jak dziś kwitnie maj.
Tak nad róże nad bławatki
Dwie nas kwitło w domu matki,
O moja wiosno!
„Ach! Lecz siostry nóż
Skosił różę róż;
Pod kurhanem me mieszkanie,
Dzika wierzba na kurhanie,
O moja wiosno.”
„Dziko, synu, grasz;
Skąd tę dudkę masz?”
– „Dudkę ukręciłem w gaju,
Z dzikiej wierzby przy ruczaju,
Przy krzaku malin.”
Pani pobladła
Jak stała, padła;
Ileż straty i szkody,
Wieś tak wielka, mąż tak młody,
Dziatki nieletnie!
Przez litewski łan
Jedzie, jedzie pan;
Lecz w całunie jego cugi,
Lecz w żałobie jego sługi
Przy trumnie pani.[1]
Wariant 2
StrzałkaPrzez litewski łan,
Jedzie, jedzie pan,
Przed nim, za nim jego cugi,
W złocie, w srebrze jego sługi.
Jedzie w gościnę.
Przyjechał na dwór,
Do matki dwóch cór:
„Matko, matko, masz dwie róże,
Obie kraśne, obie hoże,
Daj mi jedną z nich”.
Matka prosi wnijść,
Każe córkom przyjść,
Lecz pan obie równie kocha,
I tę trocha, i tę trocha,
Którąż tu wybrać?
„Dwa im dzbanki daj,
Niechaj idą w gaj,
Która więcej malin zbierze,
Tę za żonę pan wybierze,
Ta będzie panią”.
Słońce się zza drzew
Rumieni jak krew,
Krwawą łuną gaj ozłaca,
Z gaju starsza córka wraca,
A młodszej nie ma.
Na jej czarnej brwi
Niby kropla krwi,
Któż wie, z jakiej to przyczyny,
Od maliny lub kaliny,
Może to nie krew.
„Oto malin dzban,
Gdzie mój mąż? gdzie pan?
Siostra już nie wróci z gaju,
Może wpadła do ruczaju,
Może pożarł wilk”.
Pan rozesłał sług
Do gaju, nad strug,
Całą noc w gaju wołali,
Cały dzień w strugu szukali;
Nie ma i nie ma.
Pan miał złota wór,
Murowany dwór,
Szczęśliwy z żoną szczęśliwą
Z krasawicą urodziwą,
Z tą córką starszą.
A gdy przyszedł maj,
Pobiegł panicz w gaj,
Kręcił dudki, zrywał kwiatki
Z klaskiem, wrzaskiem biegł do matki:
Ach! mamo, mamo!
Otóż dudkę mam,
Otóż pięknie gram,
Dudka moja osobliwa,
Jak siostrzyczka moja śpiewa,
Słuchaj piosenki:
„Graj Michasiu, graj;
Jak dziś kwitnie maj,
Tak nad róże, nad bławatki
Dwie nas kwitło w domu matki,
O moja wiosno!
Ach! lecz siostry nóż
Skosił różę róż,
Pod kurhanem me mieszkanie,
Dzika wierzba na kurhanie,
O moja wiosno!”
„Dziko, synu, grasz,
Skąd tę dudkę masz?”
„Dudkę ukręciłem w gaju,
Z dzikiej wierzby przy ruczaju,
Przy krzaku malin.”
Pani pobladła
Jak stała, padła,
Ileż straty, ileż szkody,
Wieś tak wielka, mąż tak młody,
Dziatki nieletnie!
Przez litewski łan
Jedzie, jedzie pan,
Lecz w całunkach jego cugi,
Lecz w żałobie jego sługi
Przy trumnie pani.[4]
1. |
Śpiewnik pracownic polskich, wyd. 5 powiększone, Poznań, 1919, s. 91–94. |
2. |
|
3. |
Chodźko Aleksander, Poezje Aleksandra Chodźki, Sankt Petersburg, Chodźko, Aleksander, 1829, s. 236–239. |
4. |
Adrjański Zbigniew, Złota księga pieśni polskich: pieśni, gawędy, opowieści, Warszawa, Bellona, 1994, s. 92, 93. |