Rapsod o Warneńczyku

Zgłoszenie do artykułu: Rapsod o Warneńczyku

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Lśni chorągiew pozłocista

Chrzęści zbroja szmelcowana

Jedzie, jedzie król Władysław

By poskromić bisurmana.

Po wąwozach grzmią cykady,

Koń królewski raźnie parska,

Dzielny Węgier, Jan Hunyady

Sprawia szyki kląc z madziarska.

Nad wzgórzami wstały zorze,

Wojsko w marszu rumor czyni,

– O, już widać Czarne Morze!

Mówi legat Cesarini.

Król naprędce je śniadanie,

Jan Hunyady wszedł z łoskotem:

– Nawalili wenecjanie,

Wycofali swoją flotę!

Król odstawił kubek z winem,

Blask mu strzelił spod powieki:

– Uderzymy za godzinę

A Wenecji – wstyd na wieki!

Jeszcze Warna w dali drzemie,

Jeszcze nisko stoi słońce,

A pancerni – strzemię w strzemię,

A pancerni – koncerz w koncerz,

A pancerni – kopia w kopię

Ku piaszczystym patrzą brzegom...

– No to cześć, daj pyska chłopie! –

Mówi król do Hunyadego.

I błysnęły jednym blaskiem

Setki mieczy wyszarpniętych

I zgrzytnęły jednym trzaskiem

Setki przyłbic zatrzaśniętych,

I zadrżała ziemia święta

I huknęły dzwony w mieście,

I ruszyli – najpierw stępa,

Potem kłusem, cwałem wreszcie,

Poszła świetna polska jazda,

Poszli Węgrzy niczym diabli,

Jak stalowa, ostra drzazga,

Jak błyszczące ostrze szabli,

I widziano jak lecieli

Pędem wielkim i szalonym,

I widziano, jak tonęli

W morzu Turków niezmierzonym.

Poczem z piórem, siadł nad kartką

Mnich uczony, stary skryba:

– Warto było, czy nie warto?

Odwrót byłby lepszy chyba...

Chrzanił zacny zjadacz chleba

Czas nad nami wartko goni,

I tak kiedyś umrzeć trzeba,

To już lepiej tak jak oni.

Zresztą – koniec dzieło wieńczy,

Mnich w klasztorze kipnął marnie,

A szalony król Warneńczyk

Ma grobowiec w pięknej Warnie,

I szanują go Bułgarzy

I nas – dzięki niemu – cenią,

Więc na czarnomorskiej plaży

Kłaniam się królewskim cieniom.[1]

Bibliografia

1. 

Waligórski, Marek
Prywatne archiwum Marka Waligórskiego – syna Andrzeja Waligórskiego.

2. 

http://waligorski.art.pl
Strona internetowa poświęcona twórczości Andrzeja Waligórskiego [odczyt: 10.09.2018].

3. 

Kozłowska, Agnieszka