Trochę się naszych zwyczajów wstydzę,
Bo postępowość ich ciągle mierna –
Mąż wchodząc wota: – Ach, co ja widzę?
Po czym dodaje: – Ha ha! Niewierna!
Już tylko u nas tak się labidzi,
Staje się w progu jak żona Lota...
„Ach, co ja widzę?” – jasne, co widzi,
Więc po cóż o to pyta, idiota?
„Ha ha, niewierna!” – też nieudane,
Że jest niewierna – wie całe stadło,
Mąż, żona i ja, czyli kochanek,
Więc po co drzeć się jak prześcieradło?
Atoli męża zgroza nie zmogła,
Musi wyczerpać lamentów przydział,
Teraz się pyta: – Jakżeś ty mogła?
Ano tak właśnie jak pan to widział.
Głupio jest wszystkim, każdy się kręci,
Wzrok rogaczowi nerwowo lata
Widać, że szuka tekstu w pamięci...
Już znalazł: – Kaśka! Po tylu latach?
Mnie, gdy to słyszę, wściekłość telepie,
Braku logiki bowiem nie lubię:
„Po tylu latach” – to chyba lepiej!
A pan by wolał zaraz po ślubie?
Już ku końcowi spektakl się chyli,
Ostatnie kwestie brzmią bardzo godnie:
– Panie Trypućko, wyjdź pan w tej chwili!
– W tej chwili? Guzik... Wpierw włożę spodnie!
Wychodzę, wracam w domowe strony,
Zaraz obejrzę miecz w pierwszej lidze...
– Zosiu, wróciłem...!
...ktoś jest u żony...
Palto Dreptaka!
Ha! Co ja widzę?[1]