Gdy się dowiesz, że w twej sprawie Grzybuś(1) jest,
Już pięć latek masz, braciszku, fest a fest.
Już ci wtedy nie pomoże cały świat,
Swój wyroczek przyjmiesz rad nierad.
Spotkamy się na Mokotowie(2),
Dla ciebie tam ja celę mam,
Będziem śnić, ty i ja,
Cały rok albo dwa.
Spotkamy się,
Tymczasem Pa... wiak(3).
Bo Grzybowski z tego słynie bardzo źle,
Ze u niego nikt nie zginie, nigdy, nie,
Do wyboru ma wyroki – bracie, drzyj!
Osiem, siedem, minimalnie trzy.
Spotkamy się...
Powiesz, że on nie ma racji – nie ma, nie,
I założysz apelację, to się wie.
Apelacja, roczek zrzuci albo nie –
Ty, braciszku, lepiej słuchaj mnie.
Spotkamy się...
Pójdź, braciszku, na Mokotów jeszcze raz
I posiedzisz ze mną razem długi czas.
I tak będziem sobie siedzieć kilka lat,
Aż nastanie robotniczy ład.
Spotkamy się na Mokotowie,
Dla ciebie tam
Ja celę mam,
Będziemy kiwać, ty i ja,
Albo rok, albo dwa.
Spotkamy się Tymczasem Pa... wiak.[1]
(1) – Grzybuś – sędzia Grzybowski, osławiony z antykomunistycznej zaciekłości.
(2) – Mokotów – więzienie karne w Warszawie
(3) – Pawiak – więzienie śledcze w Warszawie