Gdy staniesz o świcie,
na nieba granicy
otworzą się wrota różowe,
zapachną magnolie,
zagrają słowiki
i światło ci spłynie czerwcowe.
Zapłacze ci włosy,
wyzłoci ci oczy,
całego cię sobą omota,
a w piersi poczujesz,
że lekko i jasno
bije ci serce skowronka.
I nigdy już od świtów nie odejdziesz,
od złotych mgieł, zapachu rannych traw
i słońcu dasz prawdziwe twoje serce,
Zapłacze ci włosy...
Gdy słońce w purpurze
zachodu już stanie,
okryje się zmrokiem jak chustą,
to nie smuć się wcale nadejściem wieczoru,
zobaczysz je znowu już jutro.
Zapłacze ci włosy...