Za wiele ufasz dźwiękom pięknych słów,
za mało dźwiękom serc,
za wiele co dzień chcesz usłyszeć znów
z tego, co szeptałem tobie wpierw.
A słowa tracą czarodziejską moc,
jak gwiazdy, gdy blednie noc.
Spójrz, w oczy moje spójrz!
Czyż mógłby – tak patrząc – ktoś kłamać dłużej?
Słów wiele wokół brzmi,
słowa skłamią ci,
lecz oczy za słowem nigdy kłamstw nie powtórzą.
Wzrok czasem się iskrzy niby kwiat
i znów nagle go ściemnia zmierzch.
Patrz, w oczy moje patrz!
Odczytasz w nich to, co widzieć chcesz.
Za często cień przesłania twoją twarz,
za rzadko zdobi blask,
za często oczy, oczy smutne masz,
chociaż nic nie dzieli przecież nas.
Czyż uśmiech twój, by błysnąć, czeka znów
na słodycz zbyt znanych słów?
Spójrz, w oczy moje spójrz...[1]