Z moich wad
jestem rad,
przywiązałem się już do nich.
Wierne tak są,
pomagają mi żyć.
Dymu łyk,
kawka i
mały koniak obok stoi.
Z małych stressów bez adresu
leczę się w mig.
Z moich wad
jestem rad,
mam ich tyle co i zalet.
W sam raz na wiek,
wykształcenie i płeć.
Bez tych wad
szedłbym w świat,
ale życie nie jest rajem.
Zgubi anioł skrzydeł staniol,
nim dojdzie gdzieś.
Chyba żeby przyszła ta
niespodziana, jedyna,
odmieniła barwy dnia,
może zmieniłbym się tak...
Z moich wad
jestem rad,
nie porzucę ich tak łatwo.
Gdy żyję sam,
cieszę się,
że je mam.
Dymu łyk,
kawka i
przygaszone w barku światło
pomagają, ululają
na kilka chwil.
Może kiedyś przyjdzie ta
szarooka, miła,
zburzy mój wygodny świat
z małych zalet, pospolitych wad.
Ale nic
jeszcze dziś
się nie stało.
Może jutro
stanie się coś,
zacznę dla kogoś żyć.
Z moich wad jestem rad,
grzeją mnie jak dobre futro
i czekanie,
i czekanie
skracają mi...[1]