Był blady jak niebo – bez cienia uśmiechu,
Jak wicher do lotu się rwał.
Zapragnął spróbować, sam sobie na przekór,
Więc stanął na szczycie wśród skał.
Szum morza złowieszczy dobiegał z oddali,
Jak gdyby miał skończyć się świat,
On jednak nie widział ni burzy ni fali,
Gdy skrzydła rozwijał na wiatr.
Szalony Ikar –
– Uwierzył w siłę swoich rąk!
Szalony Ikar –
– Przekroczyć chciał zaklęty krąg –
– Szalony Ikar...
Na oścież ramiona otworzył do lotu,
Choć serce wypełniał mu strach,
Lecz wiedział, że musi, że wreszcie jest gotów,
Że wolność ryzyka ma smak.
Wciąż wyżej i wyżej do słońca szybował,
Aż zniknął i spłonął jak ćma...
(...Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa,
A lot ich szaleńczy wciąż trwa...)
Szalony Ikar...[1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/product_info.php?products_id=609 |
2. |
https://online.zaiks.org.pl/utwory-muzyczne/140960 |