Gdy w murach stuletnich, wśród nocnych wydarzeń
Przebudzą się długie jak sen korytarze
Pamięci stuletniej spowite kołnierzem
Jak zawsze gotowe do zwierzeń...
Wsłuchała się cisza w tę nocną opowieść
Jak w wiecznym pragnieniu zatraca się człowiek
W uczuciu bez miary, co nie zna litości
O szkolnej, szczeniackiej miłości!
Choć spala do szczętu ów czar obłąkany
Nie wolno żałować tych serc potarganych
Bo wszystko co wcześniej się w sobie zatraci
Odradza się w innej postaci!
Nie znali się wcześniej, niczyja w tym wina
Choć z klasy tej samej z chłopakiem dziewczyna
Spotkały się oczy z lustrzanym odbiciem
W wyśnionym, lecz nagłym zachwycie.
On wziął ją za rękę i zabrał w krainę
Gdzie ślubem wieczystym opętał dziewczynę
Bo łatwo zapomnieć w oślepłej miłości
Że wieczność ma też kres wieczności!
Choć spala do szczętu ów czar obłąkany
Nie wolno żałować tych serc potarganych
Bo wszystko co wcześniej się w sobie zatraci
Odradza się w innej postaci!
Gdy wszelkie nadzieje nie zdały się na nic
Zapadła na zdrowiu ta miłość bez granic
Umarła dziewczyna i umarł młodzieniec
Zostały spowite w sen cienie...
Gdy jedna się kończy, to inna zaczyna
Uległa tęsknocie kolejna dziewczyna
Z chłopakiem tak bliskim, choć wcale nie znanym
Spotkali się w miejscu tym samym!
I tak jest na zawsze i nic się nie zmienia
Bo wielka jest siła pięknego pragnienia
Tak wielka, że nawet w rozpaczach i trwogach
Trwa dalej w niebieskich ogrodach!
Choć spala do szczętu ów czar obłąkany
Nie wolno żałować tych serc potarganych
Bo wszystko co wcześniej się w sobie zatraci
Odradza się w innej postaci![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |
|
3. |
https://online.zaiks.org.pl/utwory-muzyczne/1084266 |