Szczęśliwa, Polsko, żeś doczekała,
Że Europa cała zadrżała.
Minęły dla nas chwile spokojne,
Bo król królowi wydaje wojnę.
I wzywa pod broń mieszczany, chłopy,
Aby zawładnąć miecz Europy.
Ledwie upływa dwanaście godzin,
Już zasmucone tysiące rodzin.
Tu matka żegna syna swojego
I tak ze łzami mówi do niego:
Synu mój drogi, tyś moje dziecię,
Już ja nie ujrzę cię na tym świecie.
Tu znowu żegna mąż swoją żonę,
Bo nie wie, w którą odjedzie stronę.
Może na wojnie niedługo zginie,
Więc błogosławi swojej rodzinie.
Matka od syna list dostała,
Rzewnymi łzami się zalewała.
Synu mój drogi – matka narzeka –
Ty już zostałeś teraz kaleka.
Cóżeś ty winna, polska kraino,
Że tak na tobie żołnierze giną.
Boże, ach, Boże, uspokój wojnę,
Żeby rodziny były spokojne.
Aeroplany sztuczne latają
I piękne miasta w gruz obracają.[1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 93, 94. |