Jest nikła granica dla fikcji i prawdy
A ludzką jest rzeczą błądzenie
Iść tak trudno po grani wydarzeń realnych
A tak łatwo się zsunąć w zmyślenie
Mój królu, zbłądziłeś w krainie urojeń
Iluzji pogrążył cię odmęt
Ja znam swoje miejsce i stoję przy tronie
I baśnią podsycam twój obłęd
Z baśni w baśń, z nocy w noc, ze snu w sen, z mroku w mrok
Lecz ty nocy nie liczysz, fikcji zmamił cię nektar
Każde ziarno goryczy ciężkim butem chcesz deptać
Szeherezady świat zmyślony
Nieosiągalny krąg istnienia
Posiadł twe myśli i przesłonił
Ludzkie upadki i cierpienia
Głuchy na płacz zasypiasz błogo
Śpisz otulony nimbem baśni
I troski przedrzeć się nie mogą
Przez źrenice chorej wyobraźni
Szeherezady świat pozorny
Zawładną tobą jak narkotyk
Na śmierć posyłasz niepokornych
Którzy ci mówią prawdę w oczy
Z baśni w baśń, z nocy w noc, ze snu w sen, z mroku w mrok
Na wspólny początek i bunt i uległość
Treści życia to nic albo wszystko
Gdy fikcja już stała się chlebem powszednim
To chleb nasz powszedni jest fikcją
Mieć będzie swą puentę baśń nocy tysiąca
Świat fikcji wraz zemną podąży na śmierć
Bo jutro w twym łożu ja będę milcząca
Mych szklanych pozorów rozbiję wnet miecz
Błysk stali na mgnienie rozświetli krąg cienia
I dna kres znajdzie i życie i baśń
Na proch zaczną pękać kryształy zmyślenia
Z lekkiego omdlenia rozobudzi się jaźń
I w gróz legnie pałac stojący na baśni
Gdy raz świat realny swój ząb wbije w sen
A ludzie rażeni od ostrza odblaskiem
Ze złudzeń odarci wyrosną nad lęk
Ich serca poruszą ton dzwonów spiżowych
I wzbiorą jak fala, poniesie ich gniew
I ruszą rozrywać zmyślenia okowy
Do krwi już przelanej doleją swą krew[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |