Szemrane tango, tango spod latarni,
niech tanga magią wróci noc sprzed lat,
ulicznym grajkom wciśnie do gitary
pomięty banknot, jak z bibułki kwiat.
Ostatnie tango, tango, tango apaszowskie,
do tingel-tanglu, tanglu wzywa dźwiękiem strun,
lecz w tingel-tanglu, tanglu nie ma rudej Zośki,
na Czerniakowskiej dzwoni deszcz o bruk.
Jak w dawnym tangu, tangu
łzy pociekną ciurkiem,
gdy w tingel-tangu, w tanglu
krwią zabłyśnie nóż.
To zginął Urke,
każdy tajniak znał go,
zostało tango
i nic więcej już...
Nie z Argentyny, z Czerniakowskiej tango,
choć skromne rangą, lecz z szacunkiem, bo –
jak cios szpadryny – z nóg cię zwali fangą,
nie z Argentyny tango, tango stąd
Szemrane tango, tango, tango z Czerniakowskiej
do tingel-tanglu, tanglu wzywa dźwiękiem strun,
lecz w tingel-tanglu, tanglu nie ma rudej Zośki,
na Czerniakowskiej dzwoni deszcz o bruk.
Jak w dawnym tangu, tangu
łzy popłyną ciurkiem,
ulicznym grajkom,
zmięty banknot rzuć,
a wróci Urke,
każdy tajniak znał go,
gdy zabrzmi tango
magią siedmiu strun...[2]