W słoneczny dzień sierpniowy Warszawa się paliła,
W słoneczny dzień sierpniowy Warszawa się modliła.
Huczała od pocisków, padała i wstawała,
W pewny dzień wrześniowy Warszawa umierała.
Nie mogłem cię zobaczyć, dzieliła nas ulica,
Świst kul i jęki rannych, paląca się stolica.
Powstanie nas porwało, jak wiatr porwało wszystko,
Straciłem cię, kochanie, choć byłaś blisko, blisko.
Szukam ciebie od wielu miesięcy,
Ty gdzieś jesteś, ja czuję, ja wiem!
I wciąż pragnę cię jak najgoręcej
Swoim sercem, myślą i snem.
Tylko ty jesteś w mojej pamięci,
Tylko z tobą przez życie chcę iść,
Bo bez ciebie już mnie nic nie nęci
I na świecie tak smutno, tak źle.
Na Hożej twój pokoik, w nim słońce wciąż się śmieje,
Dziś z tego pokoiku ślad nawet nie istnieje.
Na gruzach kamienicy umarło szczęście moje,
Dni niezapomniane, gdy byliśmy we dwoje.
Chcę przeżyć jedną chwilę z tej naszej bajki cudnej,
Choć wiem, że szczęście kruche, choć wiem, że takie złudne.
W dzień idę przez Warszawę, o tobie tylko marzę,
Przechodniów potrącając zaglądam wszystkim w twarze.
Szukam ciebie od wielu miesięcy...[1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 461, 462. |