Ta noc nieszczęśliwa

Zgłoszenie do artykułu: Ta noc nieszczęśliwa

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Ta noc nieszczęśliwa,

aż serce omdliwa

w mym ciele,

często się przewracam,

gdzie jest twardo, macam,

i ścielę.

Aż oto wcale o północy

gwałt krzyczą z całej swojej mocy

że gore.

A tak przestraszony

pędzę polem w strony

z palicą

i słucham statecznie,

gdzie wilcy bezpiecznie

kalicą

bydlęta czyli też pastuchy.

Aż znowu przeciwne rozruchy:

parobcy,

Z pola uciekają,

o Bogu gadają

z Bartosem,

że anieli w bieli

pod niebem krzyczeli

swym głosem.

Aż ja się ich z radością pytam

i wszystkich bardzo mile witam,

co znaczy.

Lecz mi Bartos stary,

co chodził do fary,

tłumaczy,

że się Jezus rodzi,

witać się Go godzi,

Ignacy,

bo to jest Syn Boga żywego,

trzeba by udarować Jego,

co kto ma.

Więc gruszek opałkę

wsypałem w kobiałkę,

i kurę,

Bartos wziął koźlątko,

Kuba zaś jagniątko

ponure,

Grzegorz się z swym skopem morduje,

ciągnie go, ten mu wyskakuje,

nie chce iść.

Aż tu Szymon krzyczy,

że mu prosię kwiczy

we worku;

puszcza go czym prędzej

i przed sobą pędzi

na sznurku.

Jan stary mleka dzbanek wlecze

ogromny, aż mu z niego ciecze,

i serek.

Kasper jaj pół kopy,

koguta spod szopy

porwawszy,

Maciek zaś śmietany

dzbanek polewany

nalawszy,

prowadzi kozę uporczywą,

ta śpiewa piosnkę przeraźliwą

po drodze.

Krzykają, śpiewają,

kto jak umie, grają

na basach,

a koźlęta skaczą,

rogami kołaczą

na pasach,

Kuba zaś jako oparzony,

przykrywszy na głowie kołtony,

tańcuje.

Nieszczęście spotkało,

koźlę się urwało,

uchodzi,

Klimek bardzo smutny,

bo tu wilk okrutny

nadchodzi;

lecz dobrze, że z sobą nabrali

batogów, jak duzi tak mali,

i pałek.

Kuba dobrze znany

z ręki swojej prawej,

jak bije;

od węzła srogiego

i Kuby wielkiego

wilk wyje.

Alić już do szopy wstępują

i Syna Boskiego całują

we żłobie.

Skoro się wszyscy nacieszyli,

wesoło razem wykrzyknęli:

Chwała Panu Bogu !(1)[1]


(1) Ostatnie 3 wiersze śpiewa się na melodię 6 ostatnich taktów.