Domieszał się rad promyk słońca do farb,
Farb malarza co wbił w płótno wzrok.
Słonecznik przy drzwiach z dumą szepnął ach, ach,
Będę sławny choć to nie Van Ghogh.
Na rynku jest cień może więc kto nie leń,
Rzucać kręgle i bieg śledzić kul,
A pan lodziarz dziadunio na nos kaszkiet zsunął
I zdrzemnął się jak jaki król.
Przystaje się ot, by pogadać przez płot,
Z brodą żart słyszy się jeszcze raz.
Na spacer czas iść wolniuteńko bo dziś
Czas nie goni, nie goni dziś nas.
Ważniejszych dziś spraw nie ma niż pójść nad staw,
Patrzeć w parku na dzieci i psy
I by dostać jak wtedy bukiecik rezedy
Od chłopca miłego jak ty.
Żeby patrzeć jak wśród słoneczników i malw
Nim przeminie, nim odpłynie w dal.
Tańczy niedziela, tańczy niedziela.
Żeby patrzeć jak wśród słoneczników i malw
Nim przeminie, nim odpłynie w dal.
Tańczy niedziela, tańczy niedziela.
Dorosła jak wy zabiegana co świt
Darmo pragnę dogonić swój czas
I braknie mi sił, by obejrzeć się w tył,
By niedzielę tą wspomnieć choć raz.
Lecz może się wśród smutnych dni zdarzyć cud,
W plątaninie terminów i dat,
Że ktoś da mi jak wtedy bukiecik rezedy
I wróci niedziela sprzed lat.
I roztańczy się wśród słoneczników i malw,
Nim przeminie i odpłynie w dal,
Moja niedziela, moja niedziela.
I roztańczy się wśród słoneczników i malw,
Nim przeminie i odpłynie w dal,
Moja niedziela, moja niedziela.
Tańczy niedziela.[1]
1. |
http://www.irenajarocka.pl/9/1/song/67/dyskografia.html |